W lubelskim szpitalu przebywa 65-letni mężczyzna z objawami zatrucia pokarmowego. Badania wykazały obecność bakterii Vibrio cholerae, która może być odpowiedzialna za cholerę. Główny Inspektorat Sanitarny wyjaśnia jednak, że wszystko wskazuje na to, iż mamy do czynienia z tzw. wibriozą – łagodniejszą formą zakażenia, niewywołującą klasycznej cholery.
Co wiadomo o pacjencie?
Mężczyzna pochodzi z powiatu łęczyńskiego, nie podróżował zagranicę i nie miał kontaktu z osobami wracającymi z rejonów zagrożonych cholerą. Zakażenie prawdopodobnie miało charakter lokalny. Jego stan zdrowia jest stabilny – objawy, głównie ze strony układu pokarmowego, ustępują.
Bakteria obecna, ale nie toksyczna
Choć badania wykazały obecność bakterii Vibrio cholerae, nie stwierdzono dotąd, aby szczep ten wytwarzał toksynę choleryczną. To właśnie ta toksyna odpowiada za ciężkie objawy typowe dla cholery, takie jak silna biegunka i odwodnienie. Brak toksyny sugeruje, że mamy do czynienia z wibriozą – lżejszą postacią zakażenia, która zwykle nie zagraża życiu i ustępuje samoistnie.
Działania służb i środki ostrożności
Do czasu otrzymania pełnych wyników badań, obowiązują standardowe procedury bezpieczeństwa:
- Pacjent pozostaje w izolacji,
- Dwie osoby z jego otoczenia zostały objęte kwarantanną,
- Kilka kolejnych znajduje się pod nadzorem epidemiologicznym.
Jeśli laboratoria potwierdzą, że szczep nie wytwarza toksyny, te środki zostaną zniesione.
Czym różni się cholera od wibriozy?
Obie choroby wywołuje ta sama bakteria, ale tylko szczepy toksynotwórcze powodują cholerę. Wibrioza natomiast to infekcja przewodu pokarmowego o łagodnym przebiegu – objawia się biegunką, bólami brzucha, nudnościami, a czasem gorączką. Nie stanowi dużego zagrożenia dla zdrowia i życia, zwłaszcza jeśli organizm zostanie odpowiednio nawodniony.
Wyniki szczegółowych badań mają być znane w najbliższych dniach. Dopiero wtedy będzie można oficjalnie wykluczyć cholerę. Władze sanitarne zaznaczają, że sytuacja jest pod kontrolą, a działania podejmowane są prewencyjnie.
źródło zdjęcia: pexels
Kamila Kopytiuk