Budzisz się zmęczony, choć właśnie "przespałeś" osiem godzin? W ciągu dnia walczysz z sennością, a wieczorem, mimo wyczerpania, nie możesz zmrużyć oka? Zaburzenia snu to nie tylko niewyspanie, to sygnał, że Twój organizm nie radzi sobie z codziennym obciążeniem. Sprawdź, czy masz te sześć niepokojących objawów i kiedy powinieneś zgłosić się do lekarza.
Dlaczego nie możesz zasnąć?
Sen to nie tylko chwila wytchnienia, to proces, od którego zależy Twoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Gdy jest zaburzony, pojawiają się problemy z koncentracją, spada odporność, a nawet rośnie ryzyko chorób serca.
Bezsenność, to najczęstszy winowajca. Stres, natłok myśli czy niezdrowy tryb życia sprawiają, że mimo zmęczenia nie możesz zasnąć. Innym poważnym problemem jest bezdech senny, czyli przerwy w oddychaniu, które prowadzą do niedotlenienia organizmu. Nie lekceważ też zespołu niespokojnych nóg, który objawia się mrowieniem i przymusem poruszania nogami w nocy.
Objawy, które powinny Cię zaniepokoić
Nie każda nieprzespana noc oznacza poważny problem. Ale jeśli zauważasz u siebie: ciągłe zmęczenie w ciągu dnia, zasypianie w nieoczekiwanych momentach, poranne bóle głowy, duszności w nocy lub trudności z koncentracją i rozdrażnienie, to znak, że warto poszukać pomocy.
Zanim sięgniesz po leki, wypróbuj naturalne metody. Po pierwsze, zadbaj o regularny rytm dobowy i kładź się oraz wstawaj o stałych porach. Po drugie, ogranicz kawę i alkohol, zwłaszcza wieczorem. Nie mniej ważne jest to, aby się wyciszyć przed snem, czyli zamiast scrollowania telefonu, sięgnąć po książkę. I na koniec, co też jest istotne: zadbaj o komfort w sypialni - ciemność, cisza i chłód pomogą Ci zasnąć.
Kiedy udać się do lekarza?
Jeśli problemy ze snem trwają dłużej niż miesiąc i wpływają na Twoje codzienne funkcjonowanie, nie zwlekaj z wizytą. Specjalista może zalecić badanie polisomnograficzne lub terapię, która pomoże Ci odzyskać zdrowy sen.
Sen to podstawa Twojego zdrowia: nie ignoruj sygnałów, które wysyła Ci organizm. Warto działać, zanim problem przerodzi się w poważniejsze konsekwencje.
R.B.
Fot. iStock
