Siniak to zazwyczaj efekt uderzenia. Pęknięte naczynko, wyciek krwi pod skórę, kolorowy ślad, który z czasem blednie. Tak funkcjonuje fizjologia. Ale co, jeśli siniaki pojawiają się bez żadnego urazu, a ich obecność nie daje się wytłumaczyć klasycznymi mechanizmami medycznymi? Takie przypadki, choć niezwykle rzadkie, nie są jedynie medyczną ciekawostką. Są cichym krzykiem ciała, które nie potrafi inaczej wyrazić bólu.
Zespół Gardner‑Diamonda, znany także jako psychogeniczna plamica, to jedno z najbardziej enigmatycznych i kontrowersyjnych zaburzeń psychosomatycznych. Pierwszy raz opisany został w latach 50. XX wieku przez amerykańskich hematologów Franka A. Gardnera i Louisę Diamond. Od tamtego czasu przypadków udokumentowano zaledwie kilkaset. Większość dotyczyła kobiet.
Gdy skóra cierpi psychicznie
Psychogeniczna plamica to jednostka z pogranicza dermatologii, hematologii i psychiatrii. Główne objawy to:
- spontaniczne, bolesne wybroczyny lub siniaki, najczęściej na kończynach;
- brak urazu mechanicznego poprzedzającego powstanie zmian;
- powiązanie wystąpienia objawów z silnym stresem, traumą lub napięciem emocjonalnym;
- objawy współtowarzyszące: zmęczenie, ból głowy, zaburzenia nastroju.
W badaniach laboratoryjnych zwykle nie stwierdza się żadnych odchyleń – morfologia, parametry krzepnięcia, a nawet badania obrazowe nie przynoszą odpowiedzi. W części przypadków diagnoza poprzedzona jest długim i frustrującym procesem eliminowania innych schorzeń.
Syndrom kobiecego cierpienia?
Statystyki są jednoznaczne: ponad 90% przypadków dotyczy kobiet, często w wieku reprodukcyjnym. To nie przypadek. W publikacji opublikowanej w „Indian Journal of Psychiatry” (2020) autorzy wskazują, że choroba pojawia się najczęściej u kobiet z cechami osobowości zależnej, niskim poczuciem sprawczości i trudnościami w ekspresji emocji.
Ciało przejmuje rolę tłumacza. Gdy język zawodzi, skóra staje się tablicą projekcyjną dla napięć, żalu i lęku. Objawy bywają mylone z autoagresją, symulacją albo objawem zaburzenia krzepliwości – co pogłębia cierpienie i prowadzi do stygmatyzacji.
Nie istnieje specyficzne leczenie farmakologiczne zespołu Gardner-Diamonda. Kluczowe jest rozpoznanie psychologicznego tła objawów i wdrożenie terapii ukierunkowanej na pracę z traumą, stresem i mechanizmami radzenia sobie.
Psychogeniczna plamica nie jest zaburzeniem wymyślonym ani histerycznym. To realne cierpienie, w którym ciało staje się medium dla nieprzeżytych emocji. I jak każda choroba psychofizyczna, wymaga nie tylko leczenia, ale także empatii. Zamiast powątpiewania – zrozumienia. Zamiast wykluczania – opieki.
Anita Ćwiąkalska