Coraz więcej osób umawia się na wizyty w publicznej służbie zdrowia, ale potem nie informuje, że z nich nie skorzysta. W pierwszych miesiącach 2024 roku takie „zniknięcia” bez odwołania dotyczyły prawie 764 tysięcy wizyt, co stanowi około 4,6% wszystkich zaplanowanych konsultacji i zabiegów. Rok wcześniej było ich jeszcze więcej — blisko 1,3 miliona.
To duży problem dla systemu ochrony zdrowia. Nieużywane terminy oznaczają nie tylko straty finansowe dla placówek medycznych, ale też dłuższe kolejki i opóźnienia dla innych pacjentów czekających na pomoc. Najczęściej nieodwołane wizyty dotyczą takich specjalizacji jak ortopedia, kardiologia, fizjoterapia, endokrynologia i onkologia.
NFZ apeluje do pacjentów, by pamiętali o odwoływaniu wizyt, jeśli nie mogą się na nie stawić. Rozważane są nawet kary za nieodwołanie terminu, które miałyby zmotywować do lepszej dyscypliny.
Jednym z pomysłów jest też wprowadzenie systemu „last minute”, który pozwoliłby na szybkie wypełnianie wolnych terminów przez innych chętnych. To jednak wymaga zmian w przepisach oraz dopasowania systemów komputerowych.
Pacjenci często narzekają, że trudno jest odwołać wizytę — zdarza się, że linie telefoniczne są przeciążone lub rozmowa zostaje przerwana. Takie sytuacje zniechęcają do kontaktu z placówkami.
Aby przypominać pacjentom o nadchodzących wizytach i ograniczyć nieobecności, NFZ uruchomił też system powiadomień SMS dla wybranych świadczeń zdrowotnych.
Odpowiedzialność pacjentów za terminowe odwoływanie wizyt jest coraz ważniejsza, by system ochrony zdrowia działał sprawnie i sprawiedliwie dla wszystkich.
źródło zdjęcia: pexels
Kamila Kopytiuk